Cuda z Nieba

Po kilku latach leczenia i diagnozowania niepłodności wg NaProTechnologii, pomimo szans na ciąże żadnych, pojawił się w grudniu 2017 roku donoszony i zdrowy Syn

Dawaliśmy dużo nadziei innym, pomimo wielu niepłodnościowych chorób:

– braku tarczycy (po raku złośliwym i radiojodzie)

– menopauzie – amh bliskie zeru

– niewydolności lutealnej

– hiperpraktynemii

– hiperinsulimemii

– insulinooporności

– skłonności do celiakii

– nietolerancji pokarmowych

– trombofilii

– wcześniejszym krwotokom/ niekończącym się miesiączkom

– torbielowatości jajników

– polipów

– braku własnej owulacji

– niepękającym pęcherzykom

– mutacjom genetycznym pai 1, mthfr

I tym podobnym 😉

Pomimo nadziei danej innym niepłodnym (choć zawsze marzyłam o dużej rodzinie), gdzieś w środku godziłam się, że Filip może być jedynakiem na ziemi (ma rodzeństwo w Niebie)….

Dodatkowo przestałam się leczyć i od czasu narodzin synka nie staraliśmy się więcej o dziecko….

Jednocześnie dawno temu – wraz z wycięciem raka, straciłam całkowicie odporność, łapiąc wszystkie infekcje jakie chyba tylko mogłam w szkole/ w przedszkolu, na ulicy, wszędzie…

Można się faszerować apteczną chemią, w tym zbyt często antybiotykami, można czasem iść na l4, lub leżeć w domu i się kurować – wszystko się da…. Ale z Maleństwem zrozumiałam, że mama chora być nie może! I tak w 2018 roku zaczęłam pic czysty miąższ z aloesu, raz w miesiącu robić aloesowy 9-cio dniowy detoks. Szybko zauważyłam, że odporność wzrosła, co bardzo mnie ucieszyło – zwłaszcza, że wizyt w aptece i u lekarza w ciągu ostatniego roku było zero 👌 A ja nigdy nie miałam takiej odporności…

W kwietniu zdarzyło się jednak coś, czego nikt się nie spodziewał – ujrzałam bladą kreseczkę na teście ciążowym… Początkiem maja usłyszałam oraz słowa, które bardzo mi się podobają: z medycznego punktu widzenia bez leków i zastrzyków z zerową rezerwą jajnikową NIE MA PANI PRAWA ZAJŚĆ W CIĄŻĘ…

Pan Bóg lubi zaskakiwać!

Właśnie wróciłam z kolejnej wizyty, wszystko jest dobrze! Choć bardzo się boje! Ciąża z Filipkiem nie należała do najłatwiejszych, od 25 tc leżałam z nogami do góry, aby się nie urodził….😪

Tak bardzo chciałabym, aby miał ziemskie rodzeństwo… Aby zwyczajnie miał kogoś na ziemi, gdy braknie rodziców… Aby miał się z kim bawić, z kim tłuc (to najlepsze wspomnienia moje i brata), aby miał z kim wyprowadzać mnie z równowagi….

Aby ten mały wielki aloesowy Człowiek, który ma już wielką głowę i brzuch oraz maciupcie ręce i nogi mógł się urodzić żywy i zdrowy w grudniu

Jeśli czasem Wam się o nas przypomni, westchnijcie o zdrowie dla małego wielkiego Człowieka 🙏

Jola Kędzior