Gdy ludzie spali, przyszedł nieprzyjaciel…

Gdy ludzie spali, przyszedł nieprzyjaciel…
„Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast? Odpowiedział im: Nieprzyjazny człowiek to sprawił. Rzekli mu słudzy: Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go? A on im odrzekł: Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza” (Mt 13, 24-30).

„Działa on jak piła głucha…” (1)
W walce, jakiej wymaga życie duchowe, jeszcze jedna postać wchodzi w grę: szatan. I jakkolwiek działalność jego dokonuje się w ciemnościach, to jednak przenikliwe spojrzenie św. Teresy porządnie go przejrzało. O szatanie mówi często, ażeby zaznaczyć jego obecność, zdemaskować jego podstępy i zasadzki, zwłaszcza w miejscach niebezpiecznych, wszędzie tam gdzie jest dużo niejasności i ciemności pozwalających mu na ukrycie się. Dla świętej Teresy szatan nie jest tylko jakąś siłą czyniącą zło, ale jest bytem żyjącym – dobrze znanym, bo często spotykanym – jest osobistym nieprzyjacielem.
Skorzystajmy z jej doświadczenia i z jej nauki, by poznać istotę i moc szatana, częstość i sposoby jego mieszania się w życie duchowe, środki rozpoznania jego obecności oraz przezwyciężania jego działalności.
I. Istota i władza szatanów
Szatani są upadłymi aniołami. W tym samym czasie kiedy Bóg powoływał świat do bytu, stworzył również aniołów, duchy czyste, byty świetlane, obdarzone inteligencją i wolą, w liczbie nieprzejrzanej, zróżnicowane pomiędzy sobą, zgrupowane w hierarchie, o różnym stopniu doskonałości będącej wynikiem ich władzy i światła, porozumiewających się ze sobą na sposób duchów, czystym aktem woli. Tworzyli oni niebieski dwór Boga, który przeznaczył ich do uczestniczenia w swoim życiu.
Ażeby zasłużyli na to uczestniczenie w życiu Bożym, poddał ich Bóg próbie, której istoty nie potrafimy określić. Największy z tych duchów, Lucyfer, oszołomiony swoim własnym światłem, nie poddał się tej próbie. Pociągnął za sobą do buntu mnóstwo aniołów, prawdopodobnie większą ich liczbę.
A kiedy aniołowie wierni przez swoje poddanie się Bogu wysłużyli sobie oglądanie Boga twarzą w twarz i szczęśliwość wiekuistą, to aniołowie zbuntowani – utrwaleni w owej postawie buntu dzięki niezłożoności swojej natury – znaleźli się na wieki w stanie nienawiści do Boga, pozbycia się najwyższego Dobra i nieskończonej Miłości.
Tym aniołom, którzy stali się szatanami owładniętymi nienawiścią, Bóg pozwolił mieszać się w sprawy świata. Mogą oni, w planach Opatrzności, poddawać próbom ludzi powołanych do tego, by zająć ich miejsce w niebie.
W jakimże stopniu szatani mogą mieszać się do tej walki? Z mocą, jaka jest udziałem ich anielskiej natury, która w swym zakresie istotnym nie została umniejszona przez upadek.
Jako duch czysty, szatan opanowuje niższy świat materii i zmysłów. Zna ich prawa i reakcje. Może ich używać w swym działaniu i posługiwać się nimi dla osiągnięcia swoich celów. Dlatego wszystko to, co człowiek ma w sobie materialnego i zmysłowego – a więc ciało, władze zmysłowe (zmysły, wyobraźnia, pamięć) – może podlegać pewnemu działaniu i wpływowi szatana.
Natomiast ten anioł upadły, jakkolwiek jest czystym duchem, nie może przeniknąć władz duszy, przynajmniej dopóty, dopóki wola nie zgadza się na to. Nie może odgadnąć myśli ani wprost oddziaływać na nie. Wola jest również dla niego twierdzą niezdobytą i nietykalną, nawet w wypadku opętania, jak długo sama nie odda się w jego władanie.
Świat nadprzyrodzony, do którego przenika się tylko za pomocą wiary miłosnej, jest dla niego całkowicie zamknięty. Szatan ma jednak pewne poznanie Boga i wierzy wbrew sobie w prawdy Boże, które go dręczą. Ale prawa świata nadprzyrodzonego, jakie poznaje się tylko przez doświadczenie, działanie Boga w duszy, duchowe związki duszy z Bogiem są dla niego nieprzeniknioną tajemnicą.
Mimo to za pośrednictwem wrażeń i obrazów zmysłowych, jakie mają być nasuwane rozumowi i woli i mają zwyczajnie wpływ na ich działalność, może szatan mieszać się pośrednio w działanie duszy i w życie duchowe. Obraz zmysłowy może niekiedy być tak subtelny, a przejście z obrazu w ideę tak szybkie, że dusza może łatwo ulec złudzeniu i nawet nie podejrzewać interwencji złego ducha.
Wreszcie szatan może poznawać myśli oraz akty i pragnienia woli, a nawet poruszenia nadprzyrodzone duszy poprzez obserwację uzewnętrznienia ich pismem lub słowem, czy też przez spostrzeganie zewnętrznych objawów, jakie im towarzyszą.
„Jest rzeczą pewną – napisze św. Jan od Krzyża – że szatan nie może wiedzieć, co przechodzi dusza, gdy otrzymuje owo udzielanie się duchowe czysto wewnętrzne i tajemnicze. Jednak z powodu wielkiego uciszenia, jakie owe doznania sprawiają w zmysłach i we władzach części zmysłowej, może on poznać, że dusza otrzymuje jakieś dobro” (2).
I wydaje się rzeczą pewną, że dzięki pewnym znakom zewnętrznym i za pomocą swojej przedziwnej przenikliwości, szatan może odgadnąć nadprzyrodzony stan duszy, głęboką skuteczność łask, jakie otrzymała, jej siłę w obecnej chwili, a nade wszystko w przyszłości, i konsekwentnie wywnioskować o konieczności wydania tej duszy gwałtownej walki, w chwili kiedy nie ma jeszcze całej swej siły nadprzyrodzonej i nie jest jeszcze dla niego tak niebezpieczna. W ten sposób szatan, nie rozpoznawszy prawdopodobnie boskości Jezusa, odgadł już Jego niezwykłą moc i przystąpił do Niego na pustyni z pokusami, które się wydają być godne takiego przeciwnika, jakim był Chrystus. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus twierdzi, że tajemnicza choroba, jaką przeszła w dziewiątym roku swego życia, była wywołana przez szatana, który w ten sposób „chciał się zemścić na mnie za to, czego w przeszłości miała go pozbawić nasza rodzina” (3).
Władza każdego szatana jest proporcjonalna do doskonałości jego natury i zróżnicowana na podstawie jego darów osobistych. Szatani nie okazują się jako siła wroga i jednolita, ale jako wojsko straszne swą liczbą, a groźniejsze jeszcze z powodu rozumnej nienawiści każdego z nieprzyjaciół tworzących je, z powodu różnorakich sposobów i zróżnicowanej mocy, jaką ta nienawiść wyzwala w każdym z nich, w celu przeprowadzenia niegodziwych poczynań.
II. Interwencje szatana w życiu duchowym
Pomiędzy przypowieściami mówiącymi o królestwie Bożym jest jedna, która obrazuje rolę szatana w życiu Kościoła i dusz: „Królestwo niebieskie podobne jest – powiada Chrystus – do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast? Odpowiedział im: Nieprzyjazny człowiek to sprawił. Rzekli mu słudzy: Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go? A on im odrzekł: Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza” (Mt 13, 24-30).
Przypowieść ta w krótkich słowach przedstawia nam obyczaje szatana, jego zawsze czujną działalność skierowaną przeciw działaniu Boga i usiłującą ją zniszczyć, jego zręczność w korzystaniu z ciemności, by zataić swoją obecność, a wreszcie cierpliwość Boga, który pozwala, by działanie szatana rozwijało się równocześnie z Bożym dziełem łaski.
Dla naszych celów wystarczy nam nakreślić kilka charakterystycznych rysów podanych poniżej.
1. Częstość interwencji szatana
Każdego (4) wieczora na początku komplety każe nam Kościół święty wysłuchać przestrogi św. Piotra apostoła: „Bracia, bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć” (1 P 5, 8-9).
Przestroga jest nagląca; powtarzana jest nam codziennie, gdyż i niebezpieczeństwo zagraża nam stale.
Nienawiść szatanów jest potężna i zawsze czujna. Jest rzeczą normalną, że szatan wykorzystuje wszystkie okazje, by zatamować działanie Boga w duszach. Sposoby, jakich w tym celu używa, są przeróżne i liczne: nikt nie może nieroztropnie ufać, że jest ukryty przed jego atakami.
Takie jest zdanie św. Teresy, wyrażone po wielekroć na kartach jej pism. Na jej drodze ku szczytom duchowym nie ma żadnego etapu, na którym by nie spotkała się z szatanami i nie musiała podejmować z nimi walki. Już począwszy od pierwszego mieszkania przestrzega nas Święta: „Diabeł, czyhający na zgubę dusz, w każdej z tych komnat rozstawia całe hufce czartów, aby im broniły przejścia z jednej do drugiej; biedna zaś dusza, nie domyślając się tego, raz w raz wpada w zastawione na nią niezliczone zasadzki; w mieszkaniach położonych bliżej komnaty, kędy Król przebywa, zdrady tego chytrego wroga nie tyle już są szkodliwe” (5).
Pierwsze Boże owładnięcia duszą, jakie opisuje Święta w piątym mieszkaniu, zadrażniają zazdrość szatana i budzą jego obawy na przyszłość: „Na tym stopniu jeszcze dusza nie jest dość silna, by mogła na okazje wystawiać się bezkarnie. Siły tej później dopiero nabędzie, gdy już dokona się małżeństwo, co w dalszym dopiero, szóstym mieszkaniu, nastąpi. Tutaj łączność z Oblubieńcem polega na jednym tylko chwilowym widzeniu się, i diabeł wszelkich użyje sposobów, aby ją rozerwać i węzeł zadzierzgnięty potargać…
„Wierzcie mi, córki, znałam dusze bardzo uduchowione, które z łaski Pana doszły już do tego stanu, a potem jednak cofnęły się wstecz i diabeł chytrymi zdradami swymi znów je zdobył dla siebie. Snadź nie jeden diabeł, ale całe piekło sprzysięga się na tę zabójczą robotę, bo jak to nieraz już mówiłam, gdy zdoła zgubić jedną taką duszę, nie ją jedną tylko zgubi, ale wielkie mnóstwo dusz. Ma diabeł nabyte już w tym względzie doświadczenie” (6).
Począwszy od szóstego mieszkania, diabeł staje się mniej groźny dla duszy: „Kiedy następnie szatan widzi duszę całkowicie poddaną Oblubieńcowi, nie ma już takiej odwagi względem niej, albowiem się jej lęka; zresztą doświadczenie go uczy, że kiedykolwiek ośmiela się ją zaatakować, musi się cofać z własnym zawstydzeniem, a dusza stąd czerpie nową korzyść” (7).
Pomimo to jeszcze w tym szóstym mieszkaniu szatan wysila się, by sfałszować łaski nadzwyczajne. Dzieje się to za zezwoleniem Boga i powtarza się często, jak to stwierdza św. Jan od Krzyża: „Gdy dusza doznaje tych łask za pośrednictwem dobrego anioła, może i szatan poznać te łaski, jakich Bóg chce duszy udzielić. To bowiem, co przychodzi duszy za pośrednictwem dobrego anioła, pozwala Pan Bóg, że może zrozumieć jej przeciwnik. Czyni to zaś dlatego, by wedle miary sprawiedliwości szatan dręczył te dusze, po wtóre zaś w tym celu, by szatan nie narzekał, że nie może dopiąć swego, gdyż nie pozwalają mu zdobywać dusze, jak to widzimy w historii Joba (Job 1, 1-9). A byłoby tak rzeczywiście, gdyby mu Bóg nie dał sposobności i pewnej równości w podwójnej walce anioła dobrego i anioła złego o duszę” (8).
Wysokie zjednoczenie Boże, jakie Bóg sam sprawia w duszy, nie może być poznane przez szatana: „Dzieje się to dlatego – powiada św. Jan – że majestat Boży przebywa wtedy substancjalnie w duszy, a przeto ani anioł, ani szatan nie mogą pojąć ani dostrzec, co się dzieje w tych najgłębszych i tajemniczych udzielaniach się pomiędzy duszą a Bogiem” (9).
Te stwierdzenia jasno nam wykazują, że dusze dążące do doskonałości są specjalnym przedmiotem ataków diabelskich. Grzesznicy, grzęznący w swoich namiętnościach, są dla szatana łatwym łupem; oto dlaczego szatan sprawuje spokojnie swoje władztwo nad niezmierną ilością dusz, nie dręcząc ich zupełnie. Dusze żarliwe wysuwają się spod jego wpływów i dlatego przeciw nim kieruje się jego zawzięta i stała nienawiść.
Nasz Zbawiciel daje nam pojęcie o tej zawziętości, kiedy mówi: „Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku, ale nie znajduje. Wtedy mówi: Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem; a przyszedłszy zastaje go niezajętym, wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze z sobą siedmiu innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam” (Mt 12, 43-45).
Napastliwe nawroty złego ducha nie zawsze uwieńczone są podobnym zwycięstwem, ale ten opis, podany przez Chrystusa, maluje nam wytrwałość jego ataków przeciw tym, którzy go zwyciężyli, a których postępy podniecają jedynie jego gwałtowność i nienawiść.
Działanie szatana przeciw duszom szukającym doskonałości nie jest faktem wyjątkowym, zastrzeżonym tylko żywotom świętych; ono jest sprawą normalną i częstą. Staje się to działanie szczególnie natężone, kiedy – jak powiada św. Teresa – „diabeł widzi, że dusza z charakteru i woli należy do tych, którzy chcą iść naprzód. Wtedy już wytęża wszystkie piekielne siły swoje, aby się cofnęła lub całkiem twierdzę opuściła” (10).
Byłoby całkowitą nieznajomością obyczajów diabelskich twierdzić na podstawie tych wypowiedzi, że napaści szatańskie przybierają widzialną formę zewnętrzną. Szatan jest z natury swojej potęgą ciemności. Pracuje przede wszystkim w ciemności, ażeby zaskakiwać i łudzić. Sukces jego działania przeciw duszom gorliwym zależny jest głównie od jego zręczności, z jaką potrafi przesłonić to, czym on jest i co czyni. Nie odsłania się zatem przez znaki zewnętrzne, chyba tylko wtedy, kiedy jest zmuszony małpować charyzmaty albo łaski nadzwyczajne, jakie pragnie zdyskredytować, lub wówczas, gdy jego nienawiść rozjątrzona przez liczne klęski zmusza go do tego, by pozbywszy się wszelkiej roztropności i zrzuciwszy z siebie maskę, ukazał się takim, jakim jest w swojej bezsilnej nienawiści, ażeby w ten sposób – jeśliby to było możliwe – zastraszyć samą swoją obecnością. Te zewnętrzne jego objawiania się są zatem znakiem zwycięstwa duszy i dowodem jej świętości. W ten sposób wyjaśnić można widzialną działalność szatana w życiu niektórych świętych, jak np. św. Teresy czy Proboszcza z Ars.
Bardzo rzadko zachodzą również wypadki opętania kiedy to szatan – za zezwoleniem Bożym – opanowuje ciało i władze zmysłowe i wywiera swój wpływ na nie. Wola i wtedy pozostaje wolna, ale ciało jest poddane jego panowaniu, przynajmniej w pewnych okresach. Kościół w swojej roztropnej mądrości wymaga pewnych znaków obecności szatana, zanim przystąpi do publicznych egzorcyzmów.
Większa część mniemanych opętań da się sprowadzić do pewnego działania złego ducha na podnieconą wyobraźnię, na władze zmysłowe osłabione chorobą czy wreszcie na osoby o temperamencie melancholicznym. Tym łatwiej szatan może użyć swojej potęgi przeciw tym duszom, gdyż u nich kontrola rozumu jest niezmiernie nikła. Słabość duszy, często chorobliwa, i pokusa szatańska tak się w pewnym punkcie ze sobą splatają, że jest rzeczą prawie że niemożliwą je rozróżnić.
Mówiąc o głosach wewnętrznych, zanotuje św. Teresa: „Nieraz, i często nawet, może to być urojenie, zwłaszcza u osób o chorobliwej wyobraźni albo wyraźnie podlegającym melancholii. Z takimi, zdaniem moim, nie należy zważać na to, co mówią, jakkolwiek by upewniały, że widzą i słyszą, i czują; ale nie należy także straszyć ich diabłem, przypisując jemu te ich przewidzenia. Trzeba ich spokojnie wysłuchać i obchodzić się z nimi jak z chorymi…
„Należy jednak takiej, choć z wielką oględnością, zakazać do czasu rozmyślania i na wszelki sposób starać się przywieść ją do tego, by na te widzenia swoje, ile możności, zupełnie nie zważała. Diabeł bowiem umie i zwykł korzystać z chorobliwego usposobienia takich dusz słabych i chociażby nie zdołał zaszkodzić im samym, szkodzi przez nie drugim” (11).
Te zewnętrzne objawienia się mocy szatańskiej, rzadkie we wszystkich czasach, wydaje się, jeszcze mniej liczne są w naszej epoce – może dlatego, że łaski charyzmatyczne mniej są teraz widoczne, a może przede wszystkim dlatego, że ogólny ateizm i masowe odstępstwa pozwalają szatanowi na spokojne zewnętrzne panowanie. Ten spokój zewnętrzny nie powinien nas łudzić. Nie możemy zapomnieć, że wewnątrz dusz trwa walka równie twarda, trwała i milcząca przeciwko temu nieprzyjacielowi, który bez przerwy krąży koło nas.
2. Sposoby i cel działalności szatana
Szatan, nasz nieprzyjaciel, wysila się, by przez pokusę doprowadzić duszę do grzechu, by przez zamieszania i złudy przeszkodzić jej w drodze do Boga.
a) Pokusa we właściwym znaczeniu jest rzadko wyłączną sprawą szatana. Na ogół posługuje się szatan swoją znajomością głównych skłonności duszy i swoją władzą oddziaływania na zmysły, ażeby jakiś obraz uczynić bardziej uwodzicielskim, ażeby wywołać pewne wrażenie, powiększyć rozkosz zmysłową, a w ten sposób ożywić pragnienie, przyśpieszyć i zaktualizować pożądanie, które potem ma opanować świadomość i wymusić zgodę woli.
Pismo święte opisuje nam pokusę naszych pierwszych rodziców w raju. Wąż, chytrzejszy nad wszystkie inne zwierzęta – jak zaznacza natchniony autor – miesza prawdę z kłamstwem, zaostrza pożądanie zmysłów, podnieca pychę ducha, usiłuje stworzyć pewną oczywistość i osiąga przyzwolenie, ukoronowane spełnieniem grzechu. Oczy otwierają się natychmiast, ale grzech już jest popełniony (Rdz 3, 1-7). Adam i Ewa stracili nadprzyrodzone dary łaski oraz pozaprzyrodzone dary nieskazitelności.
Pod rozmaitymi formami pokusa pozostaje zawsze taka sama, a grzech powoduje skutki podobne.
Pominąwszy pierwsze trzy mieszkania, święta Teresa właściwie niewiele mówi o pokusie w ścisłym znaczeniu. Ale zatrzymuje się długo nad opisem różnych przeszkód, jakie szatan usiłuje stwarzać, by przeszkodzić duszy w jej drodze do boskiego zjednoczenia.
b) Zamęt to pierwsza broń, jaką posługuje się szatan przeciw duszom spragnionym doskonałości.
Zamęt, przynajmniej chwilowo, działa wstrzymujące, powoduje niezdecydowanie w wyborze, paraliżuje i umniejsza środki działania i oporu; lęk, jaki towarzyszy temu zamętowi, może nawet zahamować postęp na zawsze. Ale zamęt stwarza przede wszystkim wokół duszy niejasność, która pozwala złemu duchowi przyczaić się i użyć całej swej potęgi.
Wrażenia zmysłowe, ułudy wyobraźni, nierozumne lęki we wszystkich władzach zmysłowych: oto środki, jakimi posługuje się szatan, by wywołać i utrwalić zamęt. Święta Teresa zaznacza, że on to właśnie u początkujących wywołuje wszelkiego rodzaju lęki: lęk przed ofiarą, jaką się ma złożyć, lęk o przyszłość, lęk przed utratą zdrowia: „Tutaj to i czart owe gady jadowite, jakimi są rzeczy tego świata i uciechy jego, tak poważnie przedstawia, jakby wiecznie trwać miały; i szacunek, i wziętość, jakich tam używała, i wspomnienia krewnych i przyjaciół, zgubne dla zdrowia skutki z umartwień… O Jezu! W jakiż to odmęt, w jakie udręczenie wtrąca tu zły duch biedną duszę, tak że sama nie wie, co począć, czy iść naprzód, czy też do pierwszego mieszkania wrócić” (12).
Niekiedy – powie gdzie indziej Święta – szatan „straszy nas ciężkością grzechów naszych i wznieca w nas z tego powodu tysiące niepokojów i wątpliwości” (13).
Niekiedy również, „gdy roztargnienia i zamęt rozumu są wielkie… wówczas szatan jest ich sprawcą” (14).
Doświadczenie św. Teresy jest pod tym względem bardzo wielkie. Pisze ona, że „zły duch opanowuje rozum myślami nieraz błahymi… przedstawia duszy same tylko fraszki i niedorzeczności bez sensu i związku, ni przypiął, jak to mówią, ni przyłatał, a które nawałem swoim tak plączą i jakoby ją dławią, iż wydobyć się z nich nie może. Nieraz, przyznaję, takie miałam uczucie, jak gdyby czarci bawili się moją duszą jak piłką, rzucając nią i odrzucając tam i tam, a żadnego nie zostawiając jej wyjścia, którędy by się z rąk ich wyrwała” (15).
Doświadczenie św. Jana potwierdza przeżycia św. Teresy. W Nocy ciemnej święty Doktor opisuje taktykę szatana, dążącego do wywołania zamętu: „Szatan widząc, że nie może przeszkodzić temu, co dokonuje się w głębi duszy, usiłuje wprowadzić zamieszanie i niepokój tam, gdzie może, tj. w części zmysłowej. Obudzą więc boleśnie i strach, i przerażenie, by tym sposobem zaniepokoić wyższą i duchową część duszy i przeszkodzić jej w tym dobru, jakie otrzymuje i jakiego zaznaje…
„Gdy te udzielania się duchowe nie są w głębi ducha, lecz zmysły mają w nich swój udział, wtedy szatan łatwiej niepokoi duszę wzbudzając różne obawy” (16).
W Żywym płomieniu streszcza i uzupełnia swoje uwagi: „Jeżeli przypadkiem jakaś dusza wchodzi w głębokie skupienie, tak że nic jej już nie może przyprawić o roztargnienie, stara się przynajmniej przerażeniem, lękiem, cierpieniami fizycznymi lub wrażeniami zmysłowymi i wrzawą zewnętrzną zwrócić jej uwagę na zmysły, by wyrwać je na zewnątrz, wyprowadzić z głębi ducha i dopiero wtedy, gdy się przekona, że nic nie może, zostawia je w spokoju” (17).
Jak z tego widać, wrzawa wywołana przez szatana może być zewnętrzna. Zamieszanie, jakie on stwarza, może się rozciągać na całe grupy, owszem na miasto całe, dotknąć ludzi nawet najlepszymi ożywionymi intencjami: „W czasach powszechnego zamieszania i rozterek, gdy bujnie się pleni kąkol ręką nieprzyjaciela posiany i wśród ludzi zmamieniem diabelskim oślepionych – wiara upada i obniża się poziom życia chrześcijańskiego – Bóg zawsze wzbudza męża wedle serca swego, który zaćmionym oczy otwiera i rozpędza mgły i mroki, jakimi diabeł przysłonił im drogę wiodącą do życia” (18).
Te słowa św. Teresy są wyraźną aluzją do zamieszania, jakie stworzył szatan wokół fundacji pierwszego reformowanego Karmelu, św. Józefa w Awili. Całe miasto zostało poruszone, zebrała się rada miejska, zwołano na posiedzenie wszystkie zakony, nie mówiono o niczym innym tylko o zburzeniu klasztoru. Sama Święta poddana została napaściom szatana, który przedstawił jej wszystkie naraz trudności. Przeżyła wówczas najczarniejsze godziny swojego życia.
Szatan odgadł doniosłość dzieła, jakie się rozpoczynało, a jego niszczycielski zapał wydaje się nam dzisiaj całkowicie zrozumiały.
c) Kłamca i ojciec kłamstwa (J 8, 44). Zamęt jest tylko przygotowaniem. Stwarza on atmosferę sprzyjającą decydującemu działaniu szatana, tak jak skupienie poprzedza i przygotowuje działanie Boga. To decydujące działanie szatana polega na kłamstwie. Podejmując słowa Jezusa, św. Teresa nazywa go „miłośnikiem kłamstwa i kłamstwem samym” (19). Wobec dusz troszczących się o doskonałość zdobędzie tylko wtedy szansę powodzenia, jeśli uda mu się zło przesłonić pozorami dobra. Ułuda i kłamstwo są środkami, jakich nie umie on porzucić. Stanowią one całą taktykę jego walki.
Ażeby zapewnić swoim ułudom wszelkie szansę powodzenia, wykorzystuje on dążności duszy i jej pragnienia, nadając złu pozory dobra duchowego szczególnie upragnionego przez dusze. I rzeczywiście, ślepa dążność i radość z dopełnionego pragnienia przesłaniają wszelką kontrolę rozumu. W ten sposób szatan wywołuje pociechy duchowe, które nasycają duchowe obżarstwo duszy, wywołując w niej przerosty w ćwiczeniach pobożności i umartwieniach, albo przynajmniej sprawią, że będzie tak ciężko odczuwać oschłości, jakie potem nastąpią, że łatwo się może zniechęcić. Święta Teresa wspomina nam również o fałszywej pokorze podsuwanej przez szatana. Taka pokora sparaliżuje duszę i oddali ją od doskonałości.
Naśladować łaski nadprzyrodzone jest rzeczą trudniejszą, a przecież i tego szatan próbuje. Niewiele jest łask nadzwyczajnych, które by nie miały swego falsyfikatu. Ich zewnętrzne dostrzegalne skutki – jakie szatan spostrzec może – stara się zręcznie naśladować. Nawet jeśli fałszerstwo zostanie szybko ujawnione, oszustwo pozostawia jednak pewien niepokój u tego, kto padł jego ofiarą. Szatan nie traci wówczas sposobności, by ten niepokój gwałtownie powiększyć, a w ten sposób je jakoś zdyskredytować i wywołać lęk przed wszystkimi cudownymi objawami tego rodzaju łask.
Jeśli fałszerstwo nie zostanie ujawnione, może ono popchnąć duszę do błędów poważnych, o wielkiej doniosłości dla niej samej i dla otoczenia. Szatan wyzwala stopniowo duszę spod działania Bożego, aż do tej chwili, gdy pozbawiona dóbr duchowych, jakie w niej jaśniały wielkim blaskiem, popada powoli w zniechęcenie, które szatan następnie usiłuje powiększyć, by duszę pogrążyć w rozpaczy.
W Żywym plamieniu św. Jan od Krzyża zaznacza, jak to „ten duch przewrotny wykorzystuje z wielką zręcznością związek, jaki zachodzi pomiędzy duchem a zmysłami, i oszukuje i pociąga dusze przez te same zmysły, przeciwstawiając duchowi rzeczy zmysłowe” (20).
W tych samych sferach szatan wykorzystuje światło i zapał, otrzymywane w kontemplacji, by duszę odciągnąć od stref ciemnych, gdzie dusza jednoczy się z Bogiem, i usiłuje ją z powrotem wciągnąć w aktywność władz umocnionych przez łaski nadprzyrodzone.
W szczególny sposób szatan jest czynny w okresach przejściowych, jakie dzięki bolesnym ciemnościom, które tam zalegają, i dzięki nowości objawów, jakie wywołują, dają mu liczne okazje i wielką łatwość rozciągania swoich sieci.
W innych okolicznościach wykorzystuje przyczyny naturalne i podszywa pod nie swoją własną działalność, która powoli staje się szkodliwą.
Na razie nie będziemy określać ściśle tych zasadzek i fałszerstw szatańskich. Znajdziemy je w szczegółach w opisie poszczególnych mieszkań. Ale to nam już wystarczy, by zrozumieć, że szatańskie złudy każą nam się u ich sprawcy domyślać wytężonej i ciągłej obserwacji, psychologicznej przenikliwości, zręczności w wywoływaniu zjawisk oraz odwagi w kuszeniu.
„Serpens erat callidior omnibus animantibus – Waż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta” (Rdz 3, 1), mówi natchniony autor o wężu, który skusił Ewę. Jest to dla niego charakterystyczne i sprawia, że jest on dla nas tak samo groźny, jak był dla naszych pierwszych rodziców.
III. Środki rozpoznawcze działalności szatana
Podstępy i sztuczki szatana są niekiedy tak zręczne, że trudno jest rozpoznać jego działanie. Ażeby ograniczyć i określić, kiedy należy używać egzorcyzmów publicznych, Rytuał podaje znaki opętania szatańskiego. Mówiąc o łaskach nadzwyczajnych, św. Teresa podaje znamiona charakterystyczne, po jakich można poznać ich charakter nadprzyrodzony. Szczegółowe studium nie byłoby tutaj na miejscu. Wystarczy, idąc za św. Teresą, zebrać rady, które pozwolą w większości wypadków rozpoznać wpływ złego ducha na życie duchowe.
– W wątpliwościach, powiada św. Teresa, trzeba nie dowierzać i czekać: „Każda, nie tylko chora, ale i zdrowa, słusznie się takich nadzwyczajności obawiać powinna, dopóki nie nabędzie jasnego poznania działań ducha Bożego. W początkach więc, twierdzę to bez wahania, zawsze będzie najlepiej sprzeciwiać się tym niezwykłym objawom i tłumaczyć je sobie ile możności” (21).
Taka nieufność nie obraża Boga, który winien potwierdzić swoje działanie nadprzyrodzone. Nie zaszkodzi również wcale duszy, która, jeśli jest pod działaniem Bożym, znajdzie w tej walce środek utwierdzenia swojej cnoty i czynienia postępu.
„Jeśli one pochodzą od Boga – powiada dalej św. Teresa – takie odrzucenie ich przez pokorne uznanie swojej niegodności będzie tym dzielniejszą dla duszy pomocą dla postępu w dobrym. Przy tym te łaski, im ściślejszej będą poddane próbie, tym bardziej się będą wzmagały. Tak jest niezawodnie” (22).
Potrzeba czasu na to, by poznać owoce tych łask, i właśnie przede wszystkim po owocach rozpoznaje się ich pochodzenie: „A fructibus eorum cognoscetis eos – Poznacie ich po ich owocach” (Mt 7, 16) – mówi nasz Zbawiciel.
– Pierwszym owocem, który sygnalizuje działanie szatana, jest kłamstwo: „Diabeł, jeśli to jego sprawa, rychło się zdradzi i łatwo go zdybać na tysięcznych kłamstwach”, mówi św. Teresa (23).
Ten anioł fałszywej światłości nie może się długo utrzymać w swej roli, by się w jakichś miejscach nie powikłać w sprzecznościach z samym sobą, czy to przez niewiedzę spraw nadprzyrodzonych, czy to przez przesadę, jaka się miesza w wyrażanie prawdy, czy to przez dziwaczności towarzyszące jego działaniu, czy wreszcie przez kłamstwa szczególne, jakie z upodobaniem dołącza do swoich oszustw jeszcze ukrytych.
Ten znak braku prawdy wydaje się dla św. Teresy szczególnie ważny: „Każde słowo, niezupełnie zgodne z Pismem świętym, odrzućcie od siebie, jako pochodzące od szatana” (24).
– Bezpośrednia interwencja szatana nie może w duszy wywołać pokoju i pokory, które są wynikiem działania Bożego. Jezus powiedział: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11, 29). Ta pokora i słodycz pokoju są wonią Jego obecności i znakiem Jego bezpośredniego działania. Szatan, nieprzyjaciel Boga, wywołuje normalnie skutki przeciwne: „Mowa i działanie złego ducha nie sprawuje w duszy pociechy ani pokoju, przeciwnie, pozostawia w niej wielki niesmak i strwożenie” – powiada Święta (25).
„Nigdy nie zdoła podrobić owych skutków przedziwnych, które, jak opisałam wyżej, słowo od Boga sprawuje. Nie da duszy owego pokoju ani wewnętrznego oświecenia, raczej sprawi w niej niepokój i zamieszanie… Bo jest to prawda niezawodna, że gdy mowa taka jest od Boga, dusza, im większą jej Pan łaskawość okazuje, tym szczerzej gardzi sobą” (26).
Jedynie doświadczenie może nadać właściwe znaczenie tym słowom o świetle, pokoju, zamęcie i niepokoju, używanym przez św. Teresę. Tak samo prawdziwy dar rozeznania duchów – dar złączony z tym doświadczeniem – konieczny jest na ogół do tego, by rozeznać działanie szatana nie tylko w jego objawach niezwykłych, ale i w wypadkach zwyczajnych, gdzie to działanie upozorowane jest przyczynami przyrodzonymi i łączy się z nimi w sposób subtelny, aby wywołać skutki szczególne, jakich pragnie szatan, gdyż od samych początków ich wyostrzony zmysł duchowy rozpoznawał jego obecność i działanie.
IV. Jak zwalczać działanie szatana
Nie poddawać się zbytniemu lękowi – oto pierwszy warunek triumfu nad szatanem. Zapewne jest on wrogiem strasznym przez swoją władzę w dziedzinie zmysłów i przez swoją zręczność; ale nie powinniśmy zapomnieć o jego słabościach, jego niewiedzy o świecie nadprzyrodzonym, jego niemożności przenikania do władz naszej duszy, o tym wreszcie, że jest on istotą potępioną, której pozwolono tylko na czasowe zwycięstwa. Na wieczność zaś całą – istotą zwyciężoną.
Pozwolić się opanować lękowi byłoby rzeczą nierozumną i niebezpieczną. Szatan korzysta przebiegle z tego lęku, by pokryć swoją niższość i zaciągnąć swoje sieci. Znaczyłoby to utracić naszą przewagę, a powiększyć jego siłę i atuty jego wygranej.
Taka jest nauka św. Teresy, podana z całą powagą, jaką jej dają liczne walki stoczone ze złym duchem. Opowiedziawszy, jak szatani często ją dręczyli, opisawszy niektóre z ich napaści, dodaje Święta: „To, co powiedziałam, niech będzie każdemu prawemu słudze Bożemu nauką, jak słusznie gardzić może i powinien tymi marnymi strachami, które czarci mu nasuwają przed oczy, aby go przerazić. Niech wie o tym, że ile razy z taką pogardą ich pomija, tyle razy ujmuje im siły i większego nad nimi nabiera panowania. Zawsze z tego odniesie wielki pożytek.
„…Jasno widzę całą ich niemoc i zgoła się ich nie boję; bo skoro trzymam z Bogiem, żadnej przeciw mnie siły nie ma. Silni są tylko przeciw tym duszom zajęczym, które same bez walki im się poddają. Na takich oni wywierają całą potęgę swoją” (27).
Ta pogarda, na którą szatan jest niezwykle czuły, powinna być połączona z roztropnością. Roztropność, jeśli ma powalić szatana, musi użyć broni nadprzyrodzonej, która daje nam wyższość, sakramentaliów, przede wszystkim wody święconej, jak również modlitwy i postu.
Ta sama roztropność, jeśli to będzie możliwe, każe przerwać walkę i uchylić się całkowicie od napaści szatana, chroniąc się przez akty wiary i pokory w te regiony, gdzie szatan nie może przeniknąć.
Powiedzmy kilka słów o tych rodzajach broni potrzebnej do walki oraz o taktyce ucieczki.
1. Broń do walki z szatanem
a) Modlitwa i czuwanie. Czuwanie na modlitwie jest środkiem niezbędnym w walce z szatanem. Święta Teresa powiada, że powodem, dla którego powinniśmy się oddawać modlitwie, jest to, że wtedy szatan nie ma się czego czepiać w kuszeniu nas. Gdy bowiem szatan „spostrzeże w duszy niestałość, wolę chwiejną w dobrym, brak stanowczego postanowienia wytrwania w przedsięwzięciu, we dnie i w nocy nie da jej spokoju, tysiące będzie jej nasuwał obaw i trudności. Wiem, co mówię, bo sama aż nadto tego doświadczyłam na sobie; muszę jednak dodać, że mało kto rozumie ważność tej przestrogi” (28).
Kościół, ażeby podkreślić ważność walki z mocami piekielnymi, zatwierdził specjalne modlitwy: modlitwy wielkich egzorcyzmów, egzorcyzmy Leona XIII, modlitwę do św. Michała po cichej Mszy św.
Wzywanie niektórych świętych, którzy mają wyjątkową władzę nad szatanami, jest specjalnie polecane. Modlitwa do anioła stróża ma również swoją skuteczność: on bowiem otrzymał specjalne posłannictwo ochraniania nas, a przed kimże miałby on nas ochraniać jak nie przed aniołem upadłym, któremu może przeciwstawić moc swojej anielskiej natury i przywileje porządku nadprzyrodzonego?
b) Post. Do Apostołów, którzy dziwili się, że nie mieli władzy wypędzić pewnego szatana, powiedział Chrystus Pan: „Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem” (Mk 9, 28), podkreślając w ten sposób wyjątkową skuteczność postu przeciw mocom piekielnym.
I rzeczywiście żywoty świętych wykazują jasno, że ci z nich, którzy mieli wyjątkową władzę nad szatanami, byli wszyscy wielkimi pokutnikami: św. Bazyli, św. Antoni, św. Jan od Krzyża, św. Teresa czy św. Proboszcz z Ars.
Wydaje się to rzeczą normalną, że umartwienie zmysłów, na które głównie wpływa szatan, uwalnia w pierwszym rzędzie od jego działania. Umartwienie, pozwalając nam opanować naszą naturę, czyni nas podobnymi do aniołów i w ten sposób udziela nam pewnej mocy nad aniołami upadłymi.
c) Woda święcona. Kościół ustanowił sakramentalia, pewne ryty względnie przedmioty, którym szczególne błogosławieństwo udziela mocy specjalnej ustrzeżenia przed wpływem złego ducha. Wśród tych sakramentaliów św. Teresa umiłowała szczególnie używanie wody święconej: „Z wielokrotnego doświadczenia przekonałam się, że na bezpowrotne odpędzenie czartów nie ma skuteczniejszego sposobu nad wodę święconą; przed znakiem krzyża także uciekają, ale znowu wracają. Snadź więc wielka jest moc wody święconej. Co do mnie, szczególną i bardzo żywą czuję w głębi duszy pociechę, ile razy jej użyję. Najczęściej, szczerze mówiąc, czuję od niej jakieś odnowienie wewnętrzne, którego opisać nie zdołam, połączone z taką przyjemnością duchową, że cała dusza moja bierze z niej pokrzepienie. Nie jest to żadne przywidzenie ani rzecz, która by raz tylko mi się zdarzyła; doznawałam tego bardzo często i za każdym razem z pilną uwagą nad tym się zastanawiałam” (29).
I rzeczywiście, Święta żądała wody święconej, ilekroć znalazła się w obliczu napaści szatańskiej, i wodą święconą ją odpędzała. Oto przykład: „Innym razem męczył mnie przez całe pięć godzin takimi strasznymi bólami i udręczeniami wewnętrznymi, iż zdawało mi się, że nie wytrzymam. Siostry przy tym obecne stały przerażone i bezradne… Wtedy spodobało się Panu ukazać mi, że cierpienia moje są sprawą czarta. Ujrzałam przy boku swoim coś na kształt ohydnego Murzynka, rozpaczliwie zgrzytającego zębami, iż miast spodziewanego zysku, musiał odejść ze stratą. Widząc to, zaśmiałam się i już się nie bałam. Ale siostry, które były przy mnie, nie mogły przyjść do siebie…
„Rzekłam w końcu do sióstr, że gdyby się ze mnie nie śmiały, prosiłabym o wodę święconą. Przyniosły mi jej, pokropiły i nic to nie pomogło. Wzięłam sama wody święconej, pokropiłam w stronę, gdzie stał nieprzyjaciel, i w jednej chwili poszedł sobie. Wszystek zaś ból jakby ręką odjął mię opuścił, pozostawiając mi tylko stłuczenie w całym ciele, jak gdyby mię kijami zbito” (30).
Kościół św. rzeczywiście, w różnych modlitwach używanych przy błogosławieństwie wody, prosi natarczywie, ażeby tej wodzie została udzielona siła „zmuszenia do ucieczki wszystkich potęg nieprzyjacielskich, zniszczenia tego nieprzyjaciela razem ze wszystkimi aniołami zbuntowanymi, odpędzania go… zniszczenia wpływu ducha nieczystego i oddalenia węża jadowitego…” (31)
„Zastanawiałam się tu nieraz nad tym charakterem wielkości, jaki nosi na sobie wszystko, cokolwiek Kościół postanowił” (32) – dodaje swój komentarz Święta.
Zrozumiałe teraz stanie się to, co w swoich zeznaniach przy procesie beatyfikacyjnym powiedziała o świętej Teresie czcigodna Anna od Jezusa: „Nie puszczała się ona nigdy w drogę bez wody święconej. Martwiła się wielce, jeśli się kiedy zdarzyło, że nie wzięto w podróż wody. Również my wszystkie brałyśmy w drogę małe bańki z wodą święconą. Nosiłyśmy je zawieszone przy paskach. Teresa chciała zawsze mieć również swoją” („Życie” w przekł. o. Grzegorza; wyd. Vie Spirituelle, s. 149 w przyp.).
2. Taktyka
Walczyć taką bronią z szatanem – to znaczy zapewnić sobie zwycięstwo. Ale zdaje się, że święci nie pragną tej walki i nie poszukują jej. Podróżny wędrujący przez pustynię, gdzie czyhają rozbójnicy, nie szuka spotkania z nimi, choćby nawet był pewien, że ich pokona; jego jedyną troską jest tylko to, by dojść do celu. Tak samo dusza w drodze do Boga nie szuka szatana, który mógłby ją tylko na tej drodze, jeśli nie powstrzymać, to przynajmniej opóźnić ją w jej marszu, wyrządzając w niej pewne szkody; ucieka raczej od niego jak najchętniej.
Wspaniała to taktyka taka ucieczka, która daje schronienie przed napaściami, uderzeniami i podstępami szatańskimi. Stosuje się ją przenosząc się przez wiarę i pokorę w te sfery nadprzyrodzone, do których szatan nie może dotrzeć.
a) Ćwiczenie się w wierze i akty moralne. Apostoł Paweł, opisując w liście do Efezjan zbroję, jaką powinien przybrać na siebie chrześcijanin w walkach duchowych, wskazuje przede wszystkim wiarę jako zbroję ochronną przeciw szatanowi: „Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście się mogli ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego” (6, 11-16).
W Nocy ciemnej św. Jan od Krzyża wyjaśnia bardzo szczęśliwie i z polotem tę naukę Apostoła. Wstępując w kontemplację przez ćwiczenie się w wierze, dusza – powiada on – przywdziewa jakby nową liberię. Ta liberia, składająca się z cnót teologicznych, kryje ją przed jej nieprzyjaciółmi. Biała szata wiary wyrywa ją szatanowi: „Wiara bowiem jest jakby szatą wewnętrzną o tak jaśniejącej białości, że uchodzi wzroku wszelkiego umysłu. Jeśli więc dusza przyodziana jest wiarą, nie widzi jej ani nie dosięga jej szatan, by jej przeszkadzać. Wiara chroni ją przed szatanem, zaciekłym jej nieprzyjacielem, więcej niż wszystkie inne cnoty. Skąd też św. Piotr nie znalazł pewniejszego środka do uwolnienia się od szatana nad wiarę – mówi bowiem: Cui resistite infide – Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu (1 P 5, 9)” (33).
Wiara rzeczywiście sprawia to, że przewyższamy dziedzinę zmysłów, na które szatan może wywierać swą władzę, i wprowadza duszę w dziedzinę nadprzyrodzoną, w którą on nie może przenikać. Dusza staje się w ten sposób niedostępna dla swego przeciwnika, w następstwie czego jest uchroniona przed jego atakami i uderzeniami.
O. Elizeusz od Męczenników – powiernik św. Jana od Krzyża – twierdzi w Pamiętnikach, że św. Jan od Krzyża polecał metodę aktów cnót moralnych lub teologicznych celem uniknięcia wszelkich pokus. Podaje nam w następujących słowach naukę Świętego: „Natychmiast, skoro tylko odczuje się pierwsze poruszenia lub pierwszy atak złego ducha… nie trzeba się im sprzeciwiać przez akt przeciwnej cnoty, jak tego naucza pierwszy sposób, ale natychmiast należy się uciec do aktu miłości, która chroni przed atakiem. Łącząc w ten sposób nasze uczucie z Bogiem sprawiamy, że dusza – podnosząc się – porzuca rzeczy ziemskie, stawia się w obliczu Boga i jednoczy się z Nim. W ten sposób grzech czy pokusa szatańska zostaje udaremniona, pokusa odpada, a chęci czynienia źle wytrąca się jej przedmiot. Dusza, silniejsza w górnych rejonach, gdzie kocha, niż w ciele, które ożywia, usuwa ciało przed pokusą, a przeciwnik nie może jej już dosięgnąć ani zranić; nie ma jej już tam, gdzie mógłby ją pochwycić i zranić. Rzecz przedziwna! Zdaje się, że dusza jest już nieczuła na wszelkie grzeszne poruszenia; w pobliżu swego Umiłowanego, z Nim złączona, jest już całkowicie wolna od tych poruszeń, w których szatan pokłada swoje nadzieje” (Oeuvres de saint Jean de la Croix; przekł. Hoornaert, t. II, Wstęp s. XL).
Akty te nabierają mocy odrywania duszy i podnoszenia jej w dziedzinę nadprzyrodzoną zwyczajnie dopiero po pewnym ćwiczeniu. Świadczy dalej ten sam autor, że św. Doktor dodawał, iż często, zwłaszcza u początkujących, zdarza się, że „pomimo tych aktów spostrzegają oni, że niebezpieczna siła pokusy nie została całkowicie złamana, że chcąc się jej przeciwstawić, muszą uciekać się do wszelkiej innej broni…”
Św. Jan od Krzyża podkreślił „wyborność i skuteczność tej metody, która jednoczy w sobie wszystko, co strategia podaje jako konieczne i istotne, by móc triumfować” (tamże).
Ta strategia, zapewniająca równocześnie i korzyści psychiczne, jakie daje dywersja, i pomoc nadprzyrodzoną szybkiej ucieczki do Boga, staje się niezmiernie łatwą dla dusz, które się do niej przyzwyczają. Ucieczka przed nieprzyjacielem staje się ich normalnym odruchem. Ciągną stąd wielkie dla siebie korzyści. W Nocy ciemnej św. Jan od Krzyża tak pisze o duszy oczyszczonej: „W odczuciu bowiem niepokojącej obecności nieprzyjaciela (rzecz przedziwna, jak to się dzieje, gdyż dusza nie zwraca na to uwagi) bez wysiłku ze swej strony wchodzi głębiej w swe wnętrze. Wie bowiem, że tam jest jej schronienie i że tam jest oddalona i ukryta przed nieprzyjacielem. Tam też zwiększa się jej pokój i radość, którą szatan usiłuje zamącić” (34).
Specjalista w tej metodzie, św. Jan od Krzyża, używa jej nie tylko przeciwko atakom szatana, ale i przeciw poruszeniom władz i nieuporządkowanym wrażeniom zmysłowym.
b) Ażeby wymknąć się z sideł szatańskich, św. Teresa poleca przede wszystkim cnotę pokory. Ta cnota zdaje się cieszyć przywilejem pewnej nietykalności: góruje ona w rozróżnianiu działania szatańskiego i nie ponosi prawie żadnej straty, choćby nawet chwilowo temu działaniu uległa: „Szkoda, jaką szatan wyrządzić może, będzie nieznaczna albo i żadna, jeśli jeno dusza ma pokorę” (35) – twierdzi Święta mówiąc o słowach, jakie wypowiada szatan. „Bóg nie pozwoli oszukać duszy nie ufającej w niczym samej sobie” (36) – mówi Święta gdzie indziej.
Szatan jest utwierdzony w postawie pychy przez swój bunt przeciw Bogu. Nie może być pokorny i pokory nie rozumie. Wszystkie jego fałszerstwa – również fałszowanie pokory – noszą na sobie widome znaki pychy. Pokorny, przyzwyczajony do wonności Chrystusowych, pozna je łatwo po tym znaku. Pokorny żyje w atmosferze, której nie zna szatan, który nie zna reakcji, jakie wywołuje pokora. Dlatego jest zawsze przed nią dezorientowany i zwyciężany.
W wigilię swojej profesji św. Teresa od Dzieciątka Jezus doznała pokus szatańskich: „Szatan wzbudził we mnie pewność, że ono [życie w Karmelu] nie jest dla mnie, że oszukuję przełożonych postępując drogą, na którą nie jestem powołana… Jakże zdołam wyrazić udrękę mojej duszy?… Wywołałam więc [z chóru] swoją mistrzynię i z głębokim zawstydzeniem przedstawiłam jej smutny stan mojej duszy… Ten akt pokory spowodował ucieczkę szatana” (37).
Nie ma straszniejszego przeciwnika dla szatana jak dusze słabe a pokorne, albowiem: „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców; wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić” (1 Kor 1, 27-28).
Mimo potęgi jakiej mogą używać szatani, św. Teresa nie lęka się ich wcale: „Nie rozumiem tych małodusznych strachów, co wszędzie widzą diabła i boją się; przecież my wszędzie możemy widzieć Boga i wzywać Go i diabłu strachu napędzać. Wszak wiemy, że i ruszyć się nie może ten wróg piekielny, jeśli mu Pan nie pozwoli. Na cóż więc wszystkie te strachy? Co do mnie, więcej się boję tych, którzy tak boją się diabła, niż diabła samego: ten nic mi zrobić nie może, ale tamci, zwłaszcza jeśli są spowiednikami, mogą nabawić duszę wielkiego niepokoju” (38).
Nie wystarczy jednak odpędzić strach. Trzeba również rozpoznać opatrznościową rolę szatana w naszych próbach tu na ziemi. Prawda, że może on pociągnąć nas do zła, zaznacza jednak św. Jan od Krzyża: „Trzeba wiedzieć, że jeśli anioł dobry pozwala, by szatan dręczył duszę tym duchowym przerażeniem, czyni to dla tym lepszego jej oczyszczenia i przygotowania jej przez ten post duchowy do wielkiego święta obfitych łask duchowych. Duch bowiem nie zabija, lecz ożywia, uniża duszę, by ją tym wyżej podnieść” (39).
Bóg pozwala na pokusy i próby szatańskie po to, by powiększyć nasze zasługi, oczyścić i podnieść nasze cnoty, przyśpieszyć nasze postępowanie ku Niemu.
* * *
(1) Twierdza I, 2, 16.
(2) Noc ciemna II, 23, 4.
(3) Dzieje duszy, Man. A, f. 27, r. 3.
(4) Po soborowej reformie Brewiarza, tekst ten czyta się tylko we wtorki.
(5) Twierdza 1,2, 12.
(6) Tamże V, 4, 5-6.
(7) Tamże.
(8) Noc ciemna II, 23, 6.
(9) Tamże II, 23, 11.
(10) Twierdza II, 1, 5.
(11) Twierdza VI, 3, 1-3.
(12) Twierdza II, 1, 1-3.
(13) Droga 39, 1.
(14) Życie 11, 4.
(15) Tamże 30, 11.
(16) Noc ciemna II, 23, 4-5 passim.
(17) Żywy płomień miłości 3, 64.
(18) Droga 21, 9.
(19) Życie 25, 21.
(20) Żywy płomień miłości 3, 64.
(21) Twierdza VI, 3, 3.
(22) Tamże.
(23) Tamże VI, 9, 11.
(24) Tamże VI, 3, 4.
(25) Życie 25, 11.
(26) Twierdza VI, 3, 16-17.
(27) Życie 31, 10-11.
(28) Droga 23, 4.
(29) Życie 31, 4.
(30) Życie 31, 3-5 passim.
(31) Rytuał sprzed reformy soborowej.
(32) Życie 31, 4.
(33) Noc ciemna II, 21, 3.
(34) Noc ciemna II, 23, 4.
(35) Twierdza VI, 3, 16.
(36) Życie 25, 12.
(37) Dzieje duszy, Man. A, f. 76, r. 8.
(38) Życie 25, 22.
(39) Noc ciemna II, 23, 10.
Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus OCD (Henri Grialou)
Rozdział z książki: Chcę widzieć Boga, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1998.

Za; http://www.karmel.pl/lektorium/publikacje/baza.php?id=33