WDZIĘCZNOŚĆ RODZI WE MNIE UFNOŚĆ

WDZIĘCZNOŚĆ RODZI WE MNIE UFNOŚĆ

Jestem mamą czwórki dzieci. Nasz najmłodszy syn Maciuś ma dziś 8 lat, jest dzieckiem niepełnosprawnym. Jest to niepełnosprawność ruchowa i umysłowa. Było to dla mnie najtrudniejsze doświadczenie z jakim musiałam się zmierzyć. Najpierw pytałam dlaczego? Dlaczego Boże, ja mam niepełnosprawne dziecko. Nie palę, nie piję, prowadzę sportowy, zdrowy tryb życia. Dlaczego ja? Potem kłóciłam się z Panem Bogiem. Wywróciłeś moje życie zupełnie do góry nogami. Ja sobie z tą sytuacją kompletnie nie radzę. Na ruchu trochę się znamy (jako rodzice) i możemy Maciusiowi pomóc, ale upośledzenie umysłowe – tego nie przeskoczymy. To była porażka, widziałam w Maćku tylko trud. Był to bardzo trudny czas w moim życiu. Przepełniona byłam pretensjami do Boga, złością, żalem, zazdrością. Zupełnie nie miałam radości, nic mnie nie cieszyło. Zauważyłam, że przemieniam się w osobę, z którą naprawdę trudno wytrzymać. W tym miejscu chcę podziękować moim najbliższym, że przetrwali (szczególnie kochanemu mężowi). Patrzyłam wtedy na relację miłości między Jasiem (tata) i Maciusiem i relację Gabrysi (siostra) z Maćkiem. Patrzyłam i widziałam miłość bezwarunkową. Oni kochali go dlatego, że jest! i takiego, jaki jest. Widziałam miłość Boga – tak kocha nas Bóg!
Zaczęłam wtedy wołać – Boże! ja też chcę tak kochać, naucz mnie tak kochać! Moja zmiana patrzenia na niepełnosprawność synka to był proces. Zaczęłam DZIĘKOWAĆ. Dziękuję za to, że jestem ukochanym dzieckiem Boga. Dziękuję za dar życia, szczególnie za dar życia Maciusia. Dziękuję za łaskę wiary. Nie wiem jak potoczyłoby się moje życie gdyby nie wiara. Zaczęłam zauważać tak wiele drobnych gestów miłości, serdeczności, tak wiele dobrych ludzi wokół. Naprawdę mam za co dziękować! Wdzięczność rodzi we mnie ufność. Znika wtedy nadmierna troska. Wiem, że Maciuś jest w ramionach najlepszego Ojca i najlepszej Mamy Maryi i to Oni się o niego zatroszczą. Ta ufność stwarza radość i pokój. Trudności i problemy nie znikają, ale jest RADOŚĆ pomimo trudności. Zaczęłam patrzeć na życie Maciusia jak na dar i to szczególny dar! Maciek uczy mnie tego, co w życiu jest najważniejsze, uczy mnie kochać! W życiu właśnie chodzi o MIŁOŚĆ. A może kiedyś okaże się, że te trudne sytuacje, gdzie jesteśmy bezradni, gdzie zupełnie sobie nie radzimy, staną się brama do nieba…
Basia

wrzesień 2016